Zakładanie dużego trawnika

Na pewno nie w deszcz i nie z wiatrem (ani pod wiatr)

Siać trawnik można, a nawet trzeba, zgodnie z regułami. Jednak reguły regułami, ale jeśli ma się do zatrawnikowania areał kilkudziesięciu arów, sprawy się komplikują, i to znacznie. Poradniki pokazują wzorowe przygotowanie gruntu, zasiew i pielęgnację powierzchni rzędu ara. Można wtedy nawet pokusić się o dodatkowe nakłady na nawożenie gleby. Zwiększenie areału powoduje, że staje się to bardzo kosztownym idealizmem.

Tradycyjnie rozumiany – a więc wypielęgnowany trawnik w permakulturze jest mocno dyskusyjny, ale jak się przekonasz, nie mam zamiaru zakładać monokultury, ani szaleć z pielęgnacją.

Rzeczywistość

W starciu z naturą z reguły jest się na przegranej pozycji. Można się oczywiście posiłkować techniką, lecz jest to kosztowne lub praco- i czasochłonne. Można też próbować przechytrzyć naturę, ale szybko okazuje się co naprawdę rządzi.

Czas nas uczy pogody

Niecierpliwość przegra z czynnikiem czasu. Mój pierwszy siew miał być jak najwcześniejszy, żeby nasiona załapały się na wiosenne deszcze i od razu trafiły na pierwsze ciepłe dni. Analizując prognozy pogody wybrałem początek kwietnia. Rzeczywiście, było deszczowo, ale na dodatek wietrznie i zimno, a co gorsza, szybko zrobiło się ciemno. Jeśli chcesz wiedzieć, czy była to dobra decyzja – od razu powiem, że nie.

Sianie w deszczu i na wietrze jest możliwe, ale ma istotne wady. Po pierwsze, jeśli zamaka siewnik, to przestaje działać: nasiona się zlepiają i blokują mechanizm. Efektem tego jest bardzo nierównomierne pokrycie. Mądre poradniki dodają jeszcze, że ziarna mogą lepić się do butów, ale to zależy od rodzaju gleby, jej przygotowania czy stopnia wilgotności. Do nierównomierności pokrycia znacznie bardziej przyczynia się wiatr: zwiewa wysiewane oraz wysiane już nasiona, a na dodatek przyczynia się do swoistego odsiewania różnych nasion z mieszanki. Większy areał wymagał więc bacznej kontroli gęstości wysiewu i niezwłocznego uzupełniania braków. I tu pojawił się problem – namoknięte nasiona przestawały być widoczne na tle ziemi, więc niektóre miejsca miały szansę być za bogato nasiane, a inne pominięte.

Pokora

Po tym przykrym doświadczeniu nie nastąpił wynagradzający sukces w postaci wschodzących ździebełek. Nieciepliwość została ukarana wieloma tygodniami próżnego oczekiwania na jakąkolwiek biologiczną aktywność. Było za zimno. Dopiero na przełomie maja i czerwca pole zazieleniło się. Wtedy też okazało się, że oprócz nierównomiernego siewu, na jakość trawnika ogromny wpływ ma przygotowanie gleby. W moim przypadku była potraktowana agregatem, a po siewie walcowana, ale było to za mało jak na moje oczekwania. Teraz wiem, że dokładne wyrównanie powierchni jest kluczowe dla jakośći trawnika. Bruzdy powstałe po agregacie miały jednak pozytywny wpływ na utwierdzenie nasion i zapobieganie ich wywiewaniu. Walcowanie po siewie nie sprawdziło się niestety w pełny, gdyż walec nie przylegał całą pobocznicą do nierównej powierzchni. Z drugiej strony duży areał ma to do siebie – na szczęście – że takie miejscowe niedoróbki znikają wobec reszty.  

Chwasty, chwasty i po chwastach

Czerwiec i lipiec okazały się okazją do miejscowych dosiewek, ale pojawił się kolejny problem. O ile trawa z koniczyną wreszcie zaczęły rosnąć, to stosunkowo szybko zyskały konkurencję. Dramatycznie szybko zaczęły wzrastać różne chwasty, czy też rośliny niepożądane. Na kosiarkę było jednak za wcześnie – trawa była sbyt słaba, ale chwasty były gotowe już na kosę. Za pomocą spalinowej kosy z tarczą musiałem rozprawić się z gęstniejącymi kępami różnych gatunków. Mimo częstych cięć sytuacja zaczęła wyglądać beznadziejnie – chwasty odrastały na potęgę. Byłoby bardzo źle, ale trawnik ukorzenił się na tyle dobrze, że zaczął gęstnieć, nie szalejąc za bardzo z wysokością. Dzięki temu do akcji mogła wkroczyć kosiarka. Ustawiając odpowiednią wysokość, trawa nie była ruszana nożem, ale wszelkie chwasty owszem. Był to pierwszy krok do oczyszczenia trawnika z niepożądanych roślin. Systematyczna wycinka osłabiała je, w przeciwieństwie do traw i koniczyny, które wreszcie zaczęły zyskiwać przewagę. 

Trawnik z chwastami w tle
Trawnik z chwastami w tle
Trawnik
Trawnik z mieszanki traw i mikroniczyny

Reasumując

Zakładanie dużego trawnika jest cieżką pracą, ale lepiej jej sobie częsćiowo oszczędzić dobrze planując:

  • przygotowujemy grunt by był równy, spulchniony i z bruzdami
  • kupujemy odpowiednią mieszankę np. trawy z koniczyną
  • siejemy po deszczu, ale w bezwietrzną pogodę
  • czekamy cierpliwie
  • w razie potrzeby dosiewamy
  • wykaszamy chwasty
  • kosimy, kosimy, kosimy…
  • cieszymy się trawnikiem bez chemii, także z tego powodu, że bardzo ciężko jest użyć skutecznych środków chwastobójczych nie niszcząc trawy lub koniczyny
Trawnik
Trawnik po paru miesiącach pracy nad nim

 

Dodaj komentarz